Pamiętam doskonale jak kilka lat temu natknęłam się w sieci na artykuł dotyczący naturalnych metod zbijania gorączki u dzieci i niemowląt. Ciekawie skonstruowany tytuł, opatrzony przyjaznym dla oka zdjęciem.

Oczywiście z uwagi na „zboczenie” zawodowe zawsze otwieram takie artykuły, tym bardziej, że specjalizuję się w leku roślinnym. Nie trzeba było zbyt długiej lektury żeby zorientować się, że osoba pisząca nie miała zielonego pojęcia o temacie. Copywriting medyczny nie był najwidoczniej jej mocną stroną. Nie poruszyło mną to jednak jakoś szczególnie. Z niskim poziomem tekstów medycznych publikowanych w sieci spotykałam się już niejednokrotnie. Czytałam więc podśmiewając się pod nosem. Zapewne tak jakby śmiał się spec od rynków giełdowych czytający mój artykuł na temat prognoz rynkowych. W zasadzie już po drugim akapicie chciałam dać sobie spokój z dalszą lekturą, ale… W pewnym momencie natknęłam się na kardynalny błąd i dosłownie mnie „zatkało”.

Z pewnością ktoś, kto czytał ten artykuł, a nie był farmaceutą, lekarzem, pielęgniarką czy po prostu osobą obeznaną w temacie nie zwróciłby na to szczególnej uwagi. Gorzej jeśli ktoś zastosowałby się do zaleceń autora artykułu. W końcu tytuł brzmiał: naturalne metody zbijania gorączki u dzieci i niemowląt. A cóż mną tak wzburzyło? Okazało się, że jedną z proponowanych super naturalnych metod jest podawanie niemowlętom wywarów z kory wierzby, które działają jak aspiryna (do tej chwili włos mi się jeży na głowie!). Dla niewtajemniczonych – aspiryny i kory wierzby, która zawiera pochodne salicylowe nie stosujemy poniżej 18 roku życia. Wiąże się to z ryzykiem wystąpienia zespołu Rey’a, ale na tym skończę, bo nie o aspirynie ten tekst.

Copywriting medyczny

Chodzi o to, że był to moment, w którym bardzo dobitnie doszło do mnie, że śmiech śmiechem, ale nierzetelny copywriting medyczny stanowi bardzo niebezpieczne zjawisko. Dlaczego? Oczywiście dlatego, że chodzi o zdrowie. Żyjemy w czasach, w których bardzo intensywnie rozwinęło się samoleczenie, a coraz więcej leków dostępnych jest bez recepty. Nie wspomnę już o prężnie działającym rynku suplementów diety, które zalewają nas z każdej strony i właściwie chyba już każdy dziś się suplementuje. Niestety głównie na podstawie tego co zalecają reklamy i internet.

Dlatego tak ważne jest aby treści dotykające zdrowia, medycyny, leków syntetycznych i naturalnych były pisane przez specjalistów z dziedzin medycznych. Nie szemranych inżynierów, edukujących na temat lewoskrętnej witaminy C, tak jakby na rynku farmaceutycznym dostępna była jakakolwiek inna. Powinni zwracać na to uwagę w szczególności pracodawcy zlecający pisanie branżowych tekstów medycznych. Oczywiście głównie z uwagi na bezpieczeństwo czytelnika, ale i swoje! Nierzetelny artykuł na temat suplementu diety może skutkować karą nałożoną przez GIS! Dlatego też uważam, że warto wydać większą kwotę na treść stworzoną przez copywritera medycznego i spać spokojnie.

Copywriter medyczny

Copywriter medyczny musi cechować się wiedzą w dziedzinie o której pisze oraz umiejętnością przeszukiwania specjalistycznych baz danych jak np. PubMed. Analiza i krytyczne spojrzenie na temat są koniecznością. Na szczęście coraz częściej można odnaleźć w „internetach” fachowe treści prezentujące wysoki merytoryczny poziom. Oznacza to, że są poparte wynikami aktualnych badań, a autor tekstu nie pozostaje anonimowy. Tak właśnie być powinno. Za każdym razem, gdy kończę pisać swoje teksty i stawiam ostatnią, przysłowiową kropkę nad „i” robię to z pełną odpowiedzialnością. Oczywiście także z ogromną radością, że mam możliwość łączenia swojej specjalistycznej wiedzy z zamiłowaniem do pisania.

Mogą cię zainteresować: